Już jest sierpień. Nie wiem, jak do Was, ale do mnie odrobinę nie dociera, że za chwilę znowu będzie jesień, potem zima, minie kolejny rok. Ba, za chwilę miną wakacje! Na szczęście, mam dość ciekawe plany na najbliższe miesiące i mam nadzieję, że wszystko wypali.
Przyszła pora na lipcowe menu makijażowe. Mam nadzieję, że seria #makeup menu podoba się Wam równie mocno, co mnie.
Lipiec był dla mnie intensywny, bardzo ciepły i przyjemny. Nie miałam ochoty nakładać na twarz miliona produktów, więc panował zdrowy minimalizm. Prawdę mówiąc, sięgałam po kosmetyki, które mnie nie zawiodły od dawna. Dlatego wiele z nich, to po prostu mus w mojej kosmetyczce.
Makijaż zajmował mi średnio, maksymalnie 10 minut. Oczywiście, nie spieszyłam się i jakbym chciała, to zrobiłabym go w 5 minut. Makijaż, to jednak rzecz, która sprawia mi przyjemność, więc jeśli mogę sobie pozwolić na to, żeby trwał dłużej, to to robię. Też tak macie?
Nie potrzebuję specjalnie wielkiego krycia, nawet jeśli pojawiają się u mnie, jakieś paskudne zmiany hormonalne. W większości przypadków radzę sobie podkładem wyrównującym koloryt mojej cery (Chanel, Vitalumiere Aqua) i mieszanką korektora kryjącego niedoskonałości oraz moje wielkie cienie pod oczami (Maybelline, Instant Anti-Age Rewind), jak i czegoś, co rozświetli moją cerę (Shiseido, Sheer Eye Zone Corrector). Na policzki nakładałam małą ilość różu Tarte w kolorze Tipsy. Tyle na temat cery.
Następne w kolejce są oczy. Zawsze używam bazy. Niedawno zauważyłam, że nie da rady bez niej żyć. Jeszcze jakiś czas temu mogłam się bez niej obejść. Teraz to niemożliwe, cienie wchodzą mi w załamania i tak już nierównych powiek, więc - jedynym wyjściem jest odpowiedni produkt. Jest nim Primer Potion od Urban Decay, istny klej do cieni.
Do podkreślenia załamania powieki wybierałam z reguły mieszankę bronzera, który nakładałam też na policzki, czyli Harmony od MACa. Zagęszczałam linię rzęs kredką Teddy, również z MACa, w wewnętrzne kąciki i pod łuki brwiowe, trafiał rozświetlacz (ten sam, który jest na szczytach kości policzkowych), Wibo, Diamond Illuminator. Jest niekwestionowanym ulubieńcem. Rzęsy tuszowałam nowością na rynku, maskarą Shiseido Full Lash Volume Mascara. Już mam o niej zdanie, czas na bliższą recenzję tego produktu (mam nadzieję, niedługo). Jest fenomenalna, tyle na razie ode mnie :)
Brwi podkreślałam kredką Maybelline, Brow Satin, a na koniec przeczesywałam je utrwalającym żelem Brow Artist Plumper od L'Oreal.
A na ustach pomadka Mary Kay, True Dimensions Sheer w kolorze Sparkling Rose. To dopiero świetny produkt! Nie wychodzi z mojej torebki. Zakochałam się w designie opakowania, pięknym błysku i delikatnym kolorze. Warta zakupu.
nie wszystkie kosmetyki załapały się na zdjęcie
Nie mogę się już doczekać sierpniowego menu makijażowego! Używam teraz całe mnóstwo nowości i już narodziły się wielkie miłości. W końcu też sięgnęłam po kremowe produkty, które jakoś w tego lata omijałam. Przynajmniej do tej pory.
Jak mija Wam lato? Jesteście przed, czy po wakacyjnych wycieczkach?